Las to wspaniałe środowisko do wspólnych zabaw i rekreacji, jak również obserwacji przyrodniczych. Wiadomo nie od dziś, że najlepszą zabawą dla dziecka jest zabawa na świeżym powietrzu.
Szmat czasu minął od mojej rediagnozy. Tyle ciekawych rzeczy się działo, że nie mieliśmy czasu nic napisać. Jak widać czekam niecierpliwie na Mikołaja i rysuję listy do Niego z wymarzonymi prezentami:)
Witajcie:) Cała moja Rodzina od poniedziałku jest tak radosna jak nigdy. Mama mówi, że we wtorek chyba pierwszy raz od mojej pierwszej diagnozy wstała bez ciężaru na sercu. Wszyscy już wiemy, że będzie wspaniale.
Minęło troszkę czasu od ostatniego wpisu, ale myślę, że dziś się zrekompensuję :) Dziś o kilku ważnych sprawach.
Na pierwszy rzut idzie, to czym cała moja rodzina żyje od kilku tygodni – moja rediagnoza. W połowie sierpnia, dzwoniła do Mamy Pani z Synapsis, że nadszedł czas do rediagnozę dla mnie.
Minął rok! Rok na diecie, rok ogromnych zmian i trudnych decyzji w moim i Rodziców życiu:) Było ciężko, ale dajemy radę:) Były dni płaczu, smutku, żalu, ale i te radosne, pełne nadziei. Dla Mamy był to bardzo trudny czas. Musiała się przeciwstawić wszystkim i walczyć o moje zdrowie.
Niedługo kończymy odtruwanie Euvaxa!!! Hurra! W przyszły czwartek dostanę ostatnią porcję odtrutki. Potem powtórka trybem szybkim, dla pewności, że wszystkie toksyny już wyszły i 3 tygodnie przerwy na zregenerowanie sił organizmu. Następna w kolejce jest BCG.
Mam kilka newsów! Najpierw o odtruwaniu. Skończyłam niedawno odtruwanie pierwszej potencji Euvax B. Podsumowując efekty: sama wchodzę i schodzę ze schodów krokiem naprzemiennym, jeżdżę na hulajnodze, podskakuję w trakcie biegu, zero echolalii, śpiewam spontanicznie piosenki gdzieś zasłyszane, spontanicznie rysuję różne postacie i opowiadam co narysowałam. Mieliśmy tydzień przerwy między odtruwaniem, bo Emma dostała nagle gorączki 38st i męczący kaszel.
Obiecałam Wam pisać w miarę na bieżąco, jak przebiega odtruwanie organizmu ze szczepień. Oczywiście wszystko idzie jak należy. Przy pierwszej dawce odtrutki nie było nic niepokojącego. Włączył mi się tylko słowotok, z czego Rodzice się bardzo ucieszyli. Zaczęłam spontaniczne opowiadać o różnych wydarzeniach, które się działy w ciągu dnia. Z jednej rzeczy Rodzice są bardzo niezadowoleni. Nauczyłam się brzydkiego słowa na „k”, które co prawda podobno używam w „odpowiednich” sytuacjach, ale Mama mówi, że tak nie wolno mówić.
U mnie ostatnio wesoło:) Wreszcie udało Nam się zebrać i wyjechać na wczasy:) Spędziliśmy 9 fantastycznych dni nad Bałtykiem. Rodzice za dużo nie odpoczęli, starali się Nam urozmaicić wyjazd różnymi wycieczkami do ciekawych miejsc. Byłam bardzo szczęśliwa. Jak pierwszy raz zobaczyłam polskie morze to powiedziałam „ale duzo wody” – Rodzice bardzo się śmiali tym bardziej, że gdy spojrzałam na piasek to wymsknęło mi się „a skąd tu tyle nogów?” . Do tej pory nie wiem co było w tym zabawnego, ale śmiałam się razem z Nimi.
Ostatnie 10 dni nie było dla Nas raczej kolorowe. Razem z Emmą bardzo zachorowałyśmy na zapalenie płuc, tzn najpierw ja i to dosłownie z dnia na dzień, bo w poniedziałek zaczęłam kasłać, a już we wtorek musiałam iść do szpitala. Natomiast Emma została przyjęta na oddział z zapaleniem krtani i przerodziło się to także w zapalenie płuc.
Dawno nie pisałam, a na pewno jesteście ciekawi co u Nas słychać.
Mama od kilku tygodni próbuje zacząć odtruwanie. Niestety jak na złość, na zmianę z Emmą łapiemy katarki i inne paskudztwa. Mama ciągle to odciąga, bo wszyscy musimy być zdrowi.
Święta Wielkanocne za pasem, pogoda ładna:) u nas też wesoło na szczęście. Skończyłam kolejną serię kuracji paraprotexem i kwasem kaprylowym. Były dni lepsze i gorsze. Zdarzało się, że Mama była wręcz załamana, bo potrafiłam całe dnie tylko chodzić w kółko i jęczeć. Potem wydalałam obumarłego grzybka i było super. Aktualnie Rodzice uważają, że jest wspaniale. Pięknie rozmawiam, opowiadam zaczęłam nawet zmyślać. Poprawiła się moja koordynacja i coraz lepiej wychodzi mi skakanie. W maju jedziemy znowu do Płocka na kontrolę. A jeszcze jedno badania wątrobowe wyszły mi nareszcie w normie:) Ostropest plamisty potrafi zadziałać cuda. Zjadam go do każdego posiłku wraz z enzymami.
Dziś byliśmy na wizycie u pani neurolog. Ostatni raz widziała mnie ponad pół roku temu. Była zachwycona mną i moimi postępami. Właściwie stwierdziła, że nie widzi już u mnie żadnych cech autystycznych i wiedzą w niektórych zagadnieniach przewyższam rówieśników. Znowu Rodzice usłyszeli, że to co robią musi być słuszne skoro jak tak reaguję. Niebawem zaczynam rehabilitację i hipoterapię. Muszą rozluźnić mi się nóżki, bo niestety biegam jeszcze na sztywnych nóżkach, co bardzo utrudnia mi funkcjonowanie. Ciągle się potykam i przewracam. Szybko się męczę.
Nie pisałam dawno, bo Rodzice mają teraz bardzo dużo pracy – pracują dzień i noc, a Tata nie spał chyba z 48h.
Mama pisała już na stronie facebooka, że byliśmy w Synapsis na obserwacji mnie i Emmy. Już pewnie wiecie:) Emma jest zdrowa, a ja zrobiłam ogromne postępy. Nie wiele mi już brakuje do szczęścia:)
Od kilku dni mamy piękną pogodę:) Codziennie chodzę na spacery z Rodzicami i Emmą:) Emma zaczyna robić się małą cwaniarą:) Pokazuje ładnie paluszkiem, „bebla” sobie w swoim języku, interesuje ją bardzo wszystko dookoła:) Rodziców bardzo cieszy ten fakt, ponieważ od początku bardzo się bali, że Emma będzie miała podobne zaburzenia do moich. Nie jest wykluczone oczywiście, że może to jeszcze nastąpić, ale póki co radość przepełnia mój dom:)
Na wstępie chciałam się wam pochwalić – jestem już przedszkolanką. Od wtorku powoli adoptuję się w mojej grupie i chodzę na razie na 1-2h dziennie. W czwartek już byłam sama. Panie mnie pochwaliły, że jestem bardzo dzielna.
Co tam u was? Bo u nas kiepsko. To znaczy oprócz kilku dni przeziębienia, to dobrze się czuję. Emma też już zdrowa. Mam już wyniki badań na grzyba. Niestety nie udało się go wytępić. Mało tego, wlazł inny szczep Candida tropicalis, dużo trudniejszy do wyleczenia. Mama się podłamała. Nystatyna tu nic nie pomoże. Myślała, że obejdzie się bez paraprotexu a tu jednak trzeba będzie zastosować tę kurację. Już go zamówiła.
Mam złą wiadomość..odtruwanie pierwszego szczepienia musimy przesunąć na 17 marca. Niestety Emma się rozchorowała, a nie można odtruwać jeśli jest jakiś patogen w domu. Natomiast w poniedziałek zadzwoniła do Mamy pani z Synapsis i zaprosiła nas na obserwację, wizytę u rehabilitanta i neurologopedy w dniu 13 marca. Podczas obserwacji nie powinnam być pod wpływem żadnych odtrutek i innych supli, które mogłyby w jakiś sposób zakłócić obserwację.
Piątek, piąteczek, piątunio… I do tego piękna pogoda.. A my z Emmą mamy katar:/ Mama od tygodnia kompletowała zamówienie na suplementy, które są potrzebne do odtruwania. Pewnie jeszcze w poniedziałek nie zaczniemy leczenia, bo wciąż czekamy na tran i witaminę C. Może to troszkę dziwne, bo przecież zarówno tran jak i witaminę C można kupić w każdej aptece. Dla nas to normalne. Mam problem z trawieniem oraz z wchłanianiem niektórych suplementów.
Dawno już nie pisałam. Mieliśmy trochę urwania głowy. Wyjazd do Płocka i mnóstwo różnych spraw do pozałatwiania. Pewnie jesteście ciekawi co było w Płocku. Razem z rodzicami i Emmą pojechaliśmy do doktora homeopaty. Zbadano mnie używając SALVI. Wyniki wykazały, że mam bardzo duże obciążenie szczepionkami i wiele innych. W zakładce badania można zobaczyćwyniki tego badania. Bardzo długo rozmawialiśmy z doktorem. Był pod wrażeniem wiedzy Rodziców. Obiecał, że pomoże nam poprowadzić odtruwanie szczepień metodą dr Tinusa Smitha. Dostałam pięć butelek kropelek, które pomogą mi oczyścić organizm z toksyn i wspomóc metabolizm. Nikt tam nie dał wiary, że mam jakieś zaburzenia.
Dziś był bardzo mroźny dzień. Mama z Tatą byli bardzo zmęczeni. Tata pracował do późna, a do tego jeszcze Emma miała w nocy wysoką gorączkę 39,3C. Tłumaczyli mi, że Emusia jest chora. Rano zostałam z Tatusiem w domku a Mama pobiegła z Emmą do lekarza. Okazało się Malutka ma trzydniówkę niemowlęcą.
Dzień zaczął się jak zwykle:) Wstałyśmy z siostrą uśmiechnięte i radosne. Nic nie zapowiadało złego. Ostatnio Mama była bardzo szczęśliwa, bo ustabilizowały mi się kupki i cały mój rozwój przebiegał bez zastrzeżeń.
Dzień jak co dzień. Mama zabiegana między garami a Nami. Tatuś jak zwykle ciężko pracował.
Odpisali nam z apteki z Londynu, że są w stanie przygotować odtrutki dla mnie:) Mama i Tata bardzo się ucieszyli.W badaniach wyszło, że mam grzybka w jelitach - candida albicans -będę się teraz leczyć nystatyną.Warto przeczytać objawy grzybicy, ponieważ podobno każdy z nas ma w większym, bądź mniejszym stopniu ją rozwiniętą, a przerost grzyba powoduje wiele różnych dolegliwości. W związku z grzybicą jelita jestem na diecie bezcukrowej. Obecnie nie dostaję nawet owoców :(. Mam nadzieję, że jest to chwilowe, bo uwielbiam jeść owoce, a szczególnie banany.
Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies, w zakresie odpowiadającym konfiguracji Twojej przeglądarki.